Tytuł oryginalny: Ryôjoku
mesu ichiba - kankin
Tytuł angielski: Female
Market: Imprisonment (aka Female Market)
Reżyseria: Yasuaki Uegaki
Scenariusz: Kazuo 'Gaira'
Komizu
Kraj: Japonia
Data produkcji: 1986
Występują: Kaori Asô, Minako
Ogawa, Kayo Kiyomoto, Tatsuya Aoki
IMDB LINK
Za scenariusz do „Female Market: Imprisonment” odpowiada nie kto inny, jak Kazuo "Gaira" Komizu i obok „Woman in the Box:Virgin Sacrifice” stanowi on jego najważniejsze samodzielne dokonanie w tej materii. Plot fabularny nie należy do skomplikowanych, aczkolwiek poraża swoją powagą i umownym realizmem, trudno bowiem oponować z faktem, iż handel żywym towarem w dalszym ciągu pozostaje niewyplenionym problemem współczesnego świata…
Za scenariusz do „Female Market: Imprisonment” odpowiada nie kto inny, jak Kazuo "Gaira" Komizu i obok „Woman in the Box:Virgin Sacrifice” stanowi on jego najważniejsze samodzielne dokonanie w tej materii. Plot fabularny nie należy do skomplikowanych, aczkolwiek poraża swoją powagą i umownym realizmem, trudno bowiem oponować z faktem, iż handel żywym towarem w dalszym ciągu pozostaje niewyplenionym problemem współczesnego świata…
Uchiyama
wraca późnym wieczorem do domu. Po wjechaniu w rzadziej uczęszczaną, kiepsko
oświetloną uliczkę, drogę zajeżdża jej przebrany za kobietę mężczyzna. Miki
daje się obezwładnić i koniec końców uśpić za pomocą gazy nasączonej
chloroformem. Budzi się przywiązana do słupa wraz z czwórką zupełnie obcych sobie
kobiet. W pomieszczeniu znajduje się ogromny, suto zastawiony stół przy którym
ucztuje dwóch mężczyzn. Wszędzie dookoła znajdują się uzbrojeni, przyodziani w
czarne kombinezony strażnicy. Pod sufitem wisi zaś zwrócona głową ku dołowi dziewczyna.
Jak się okazuje, powieszono ją tam już dobrą chwilę temu… ale po co?
Otóż celebrujący
przy jadle bossowie grupy przestępczej, pałającej się uprowadzaniem, seksualnym
treningiem i sprzedażą porwanych kobiet, pragną złamać jej opór, co im się zresztą
udaje. Ta, nie mogąc znieść bólu poddaje się i spełnia erotyczne zachcianki
oprawców. Kobiety które nie przysporzą im problemów, liczyć mogą na lepsze
traktowanie – czyste ubrania, czy regularne posiłki. Wśród grupy nowo-pojmanych
znajdą się jednak i bohaterki, które podejmą nierówną walkę o zbrukaną godność.
Niesamowicie
szowinistyczny światopogląd, wedle którego rola kobiety ogranicza się co
najwyżej do zaspakajania seksualnych potrzeb pierwiastka męskiego to jeden z wyznaczników
nurtu – stąd fabuły lubią wychodzić w kierunku dużo ciekawszych rozważań. Ogromna
dawka erotyki, sprowadzająca się w znacznej mierze do gwałtów na porwanych
dziewczynach (im dalej, tym okrutniejszych i wymyślniejszych) czyni „Ryôjoku
mesu ichiba – kankin” trudnym w odbiorze, szorstkim rape movie. Widz, poza
rozlicznymi zgwałceniami zmuszony jest oglądać notoryczne sceny łóżkowych
igraszek z udziałem kobiet, które dobrowolnie poddały się woli oprawców, a i w
tym wypadku zdarzają się takie ekscesy jak tortury przy użyciu twardej główki
skórzanego bicza. Ofiary, które opierają się mężczyznom przez dłuższy czas
traktowane są jeszcze paskudniej. Gdy w wyniku zaplanowanej ucieczki dwóm
kobietom udaje się opuścić celę, a jedna z nich zostaje postrzelona rozpoczyna
się prawdziwy spektakl tortur i okrucieństwa. Biczowanie, czy gwałt przy
zastosowaniu akupunktury są jednak niczym wobec odprawienia stosunku z
postrzeloną, umierającą już dziewczyną. Na tę poniżającą, skrajnie perwersyjną
egzekucję w akcie pokuty zmuszona jest
spoglądać jej kompanka. Moment w którym dogorywająca wyciąga dłoń w kierunku
obezwładnionej towarzyszki niedoli, po czym przestaje oddychać, a oprawca
kończy się z nią bawić ostatecznie zabija ćwieka i widzowi. Temu, jeszcze na
długo po seansie ciężko się będzie pozbierać. O widocznej degradacji seksualnej
świadczą także na pozór błahe, pojedyncze ekscesy… strażnik, który postrzelił
wspomnianą kobietę dostaje w twarz od swojego szefa (niszczy towar, za który
organizacja mogła zainkasować sporą sumę pieniędzy), mężczyzna który podaje
dziewczynie ubrania domaga się w zamian seksu oralnego, a głównej bohaterce
podczas gdy jest biczowana z ust szefa organizacji przychodzi usłyszeć nieco
cyniczną kwestię „pięknem kobiety jest jej uległość”…
Zdawać by się
mogło, iż z racji ram gatunkowych „Female Market” to ordynarny zlepek
erotyzowanych scen gwałtów, jednak nie do końca. Ciekawie bowiem wypada różnorodność
osobowości zaprezentowanych postaci – ofiary uległe, kobiety broniące swojej
godności, bezlitosny szef gangu, czy wreszcie najciekawszy moim zdaniem
strażnik który wpierw strzela do jednej z kobiet, po czym coś w nim pęka i
pomaga w ucieczce innej. Uzależniony od narkotyków, tutaj otrzymujący je w zamian za posłuszeństwo nareszcie bierze swe życie we własne ręce. Cokolwiek
ekscentrycznie prezentuje się natomiast motyw dobrowolnego stosunku seksualnego
głównej bohaterki z nawróconym oprawcą. Czyżby tak prędko wybaczyła mu
śmiertelne zranienie koleżanki?
...a może
trening zrobił swoje… po wszystkim co ją spotkało, finalnie zaczęła utożsamiać się z rolą kobiety
zdanej na łaskę i niełaskę mężczyzny, widząc zatem czego oczekuje od niej w
danej chwili wybawiciel, po prostu mu to daje. Cieszy fakt, iż pod przykrywką
błahej na pozór fabuły sklecono całkiem interesujący obraz, zmuszający widza do
uruchomienia zwojów myślowych. Rzecz jasna brutalna erotyka przede wszystkim,
obok zadatki na niezłą sensację i depresyjna, brudna atmosfera przystosowanego
pod więzienie magazynu – estetyka to zupełnie różna od pastiszowych wybryków
rodem z „Guts of a Virgin”.
Choć „Female
Market” daleko pod względem wykonania do ekranizacji czytadeł Dana, to Uegaki
zdołał zapanować nad ekipą i nie męczy widza kiepskimi ujęciami. Aktorzy
zagrali przekonująco, a brak muzyki tylko pomaga w budowaniu specyficznego klimatu
całości. Krwawe efekty, z odgryzieniem męskich genitaliów na czele również
prezentują się nienajgorzej, aczkolwiek wiadomo, że motorem napędowym przedstawionej
historii są w istocie brutalne gwałty. Mimo iż nie brak tu eksploatacyjnego
zacięcia, przemyślany wątek drama czyni scenariusz Gairy bezapelacyjnie wartym
uwagi.
by dux
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz