poniedziałek

Recenzja: Flowers and Snakes (1974)

Tytuł oryginalny: Hana to hebi
Tytuł angielski: Flower and Snake (aka Flowers and Snakes)
Reżyseria: Masaru Konuma
Scenariusz: Yôzô Tanaka
Kraj: Japonia
Data produkcji: 1974
Występują: Naomi Tani, Nagatoshi Sakamoto, Hiroko Fuji, Hijiri Abe




Oniroku Dan… prawdopodobnie najsłynniejszy pisarz sadomasochistycznych nowel w Japonii. To właśnie w jego głowie zrodził się pomysł na „Hana to hebi”, który – przelany uprzednio na papier – zainteresował studio Nikkatsu. Filmowa adaptacja „Flowers and Snakes” przesądziła, że powstaną kolejne ekranizacje czytadeł Dana (kręcone na przełomie lat ’74-’88).

Shizuko Tôyama (Naomi Tani) to żona władczego, tyranizującego ją prezesa wielkiego przedsiębiorstwa. Koniec końców postanawia odejść od męża. Pan Tôyama, rozwścieczony nieposłuszeństwem kobiety, wcale nie zamierza jednak tak łatwo dać za wygraną i pogodzić się z utratą swej 'własności'. Nauczką dla niepokornej Shizuko ma być seksualna tresura, której przeprowadzenie zleca jednemu ze swoich pracowników. Mężczyzna jest impotentem na wskutek traumy wyniesionej z dzieciństwa, niemniej poddając ofiarę serii sado-erotycznych prób zdaje się powoli dochodzić do siebie…

Jeden z prekursorów subnurtu S&M roman porno, który na wespół z „Wife to Be Sacrificed” („Ikenie fujin”, 1974) przyczynił się do wylewu znacznie bardziej perwersyjnych filmów erotycznych w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, kiedy jeszcze nikt nie myślał o nadmiernej brutalizacji kina seksploatacji. Innowacyjny obraz Konumy zawiera w sobie to wszystko, z czego słynie styl Nikkatsu – przedmiotowe traktowanie kobiety, szorstką erotykę, w tym shibari (amatorom sztuki wiązania rekomendowana jest w szczególności czwarta odsłona serii, o wiele mówiącym podtytule „Rope Magic”) i inne techniki sado-maso (lewatywa). Uwagę zwraca przede wszystkim kunszt realizacyjny – bajecznie kolorowe kadry, śmiałe i wysmakowane sceny seksu w ujęciu soft-core (ze wspaniałą sekwencją w ogrodzie na czele), oraz wkradający się tu i ówdzie surrealizm. Warto odnotować, że podstawowy wątek schodzi z czasem na dalszy plan, co umożliwia psychologizację sylwetki najętego trenera S&M, jako faceta z traumą i rodzące się w bólu porozumienie na linii kidnaper-uprowadzona; wszak to romans, tyle że pikantny, doprawiony szczyptą komediowych akcentów.

Sam Dan mimo, iż z efektu końcowego zadowolony nie był, postanowił nie zrywać współpracy z najstarszym studiem filmowym w kraju. „Flower and Snake” pozostaje zaś jednym z najważniejszych reprezentantów nurtu roman porno, rozpatrywanym głównie poprzez pryzmat znaczenia historycznego, znacznie łagodniejszym od późniejszych, skrajnie mizoginistycznych dokonań Konumy - „Wife to be Sacrificed” (1974) i „Woman in the Box: Virgin Sacrifice” (1985).

                             by dux



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz